fbpx
Przejdź do treści
Strona główna » fattitude » A może jednak jesteśmy winne? O gwałcie z perspektywy body positive

A może jednak jesteśmy winne? O gwałcie z perspektywy body positive

Nie mogę. Naprawdę nie mogę już czytać ani oglądać wiadomości. Pęka mi wszystko – od oczu, przez mózg, aż po żołądek.

 

Czy umiem sobie wyobrazić taki strach?

 

I takie poczucie bezsilności, którego doświadczają zgwałcone kobiety. Nie umiem. Moja wyobraźnia jest na to za krótka, a także: Nie potrafię sobie wyobrazić ile aspektów życia paraliżuje takie doświadczenie.

Ani tego, jak trudno musi być wrócić do własnego ciała po takiej traumie. Życzę, byśmy się nigdy nie dowiedziały.

Inną rzeczą, której nigdy się pewnie nie dowiem jest wiedza o tym, co daje ludziom poczucie, że mogą z drugim człowiekiem zrobić co tylko zechcą. Nawet zwierzęta nie zabijają siebie nawzajem bez wyraźnej przyczyny, a w walkach o pozycję w hierarchizującym stadzie pokonany zawsze ma szansę ujść z życiem. Nazywanie sprawców gwałtu zwierzętami to duże nadużycie.

 

Ukamieniowana

 

A przecież to nigdy nie jest wina agresora.

Zawsze chodzi o niepilnowanego drinka, za krótką spódniczkę, za głęboki dekolt, zbyt późną na powrót do domu godzinę, złą dzielnicę, złą decyzję.

 

Mam w domu małą dziewczynkę i nie wiem jak przygotować ją do życia w takim świecie, w którym nie ma świętości i każdy napotkany człowiek może okazać się wilkiem.

 

Uchodźcy, którzy zgwałcili w Rimini Polkę to potwory. Człowiek, który zabił i schował do wersalki swoją dwudziestoletnią dziewczynę to potwór. Ci, którzy przez 10 dni gwałcili i oprawiali kobietę to potwory.

 

A jednak pierwsze, co mi przemknęło przez myśl to: dlaczego włóczyli się sami o czwartej nad ranem po plaży w miejscu, które nie cieszy się dobrą sławą oraz dlaczego poszła sama do niego do domu.

Zaraz za nimi pojawił się zdrowy rozsądek – przecież na wakacje jedzie się między innymi po to, żeby podziwiać nowe okoliczności i romantyczny spacer po plaży jest tego podziwiania czystą formą; i – kiedy się kogoś kocha, to nie myśli się przecież o tym, że ukochana osoba może nas zabić. A przynajmniej ja o tym nie myślę.

 

Bardzo jest mi z tymi pierwszymi myślami źle. Są niesprawiedliwe i idiotyczne. Ponadto świadczą o czymś niepokojącym. Skoro taka osoba jak ja, dosyć inteligentna i ogarnięta, przyzwyczajona do oglądania monety z każdej możliwej strony z takimi myślami walczy, to dlaczego nie miałaby tychże refleksji większa grupa ludzi?

 

Wychowanie do przemocy

 

Obcujemy z przemocą na co dzień. Wszyscy. Prędzej pozwolimy dzieciom grać w komputerową strzelankę, niż oglądać nagie ciała obcych ludzi. Można epatować brutalnością, ale ludzka nagość jest oburzająca.

I ja nie jestem zdania, że trzeba dzieciom odmawiać kontaktu ze światem gier i filmów. Upewnijmy się tylko, czy aby na pewno budujemy w nich zaplecze w postaci umiejętności rozróżnienia, które zachowania są tolerowalne w prawdziwym świecie, a które nie.

 

Oglądamy filmy, w których nierzadko triumfuje zło i drogą ekspozycji przyzwyczajamy się do tego, że świat jest dzikim i ciemnym miejscem. Od ludzi spodziewamy się skurwysyństwa i, och, jakże często się nie zawodzimy. Przyzwyczajamy się do obrazków. Obojętniejemy na zło.

Nie bulwersuje nas ono i dopiero kiedy piorun uderzy tuż obok, budzimy się, nie rozumiejąc świata jak dzieci. Obcy (uchodźcy) to zwierzęta. O gwałtach rozgrywających się każdego dnia w cichości polskiego domostwa nie mówi głośno nikt.

No i skąd się to wzięło?

 

Ano z nas.

 

To tylko zabawa

 

Usłyszeliśmy, kiedy zgłosiliśmy w szkole, że dziecko skarży się na chłopca, który próbuje ją całować bez jej zgody.

 

Łatwo to zignorować. W końcu ośmiolatki nie funkcjonują na tym samym poziomie myślenia abstrakcyjnego co dorośli. Niewinna zabawa. Nic złego nie robi. Może i nie robi. To jemu dzieje się krzywda, bo właśnie nabywa przekonania, że:

 

  1. z dziewczynkami może robić co chce (koledzy się obronią)
  2. zawsze można powiedzieć, że to tylko taki żarcik był
  3. jest bezkarny

 

Teraz ma osiem lat. Za kolejne osiem będzie chłystkiem, z którym nie poradzi sobie nikt i cała nadzieja w tym, że matki wszystkich dziewczynek na których drodze stanie nauczą je, gdzie w chwili zagrożenia trzeba wcisnąć palce i w co kopnąć, żeby zabolało.

 

Moje ciało jest moje

 

Czyli co z tym wszystkim ma wspólnego body positive? Co może mieć wspólnego z gwałtem, który jest – z natury – zaprzeczeniem ciałopozytywności? Da się to połączyć? Zastanów się chwilę.

 

Ciałopozytywność to także umiejętność wyznaczania granic. Duszenia w zarodku tych sytuacji, które mogą wykiełkować w pożogę.

 

Ciałopozytywność to wychowanie i dziewczynek, i chłopców w przekonaniu, że cudze granice należy szanować. Że nienaruszalność cudzego ciała jest świętą świętością, ale też taką, której trzeba umieć w razie potrzeby obronić.

Ciałopozytywność to siła w mówieniu nie i nie poddawaniu się cudzym wpływom. Głębokie przekonanie, że własnej wartości nie trzeba nikomu udowadniać.

 

Potrzebujemy body positive bardziej, niż nam się wydaje.

 

Nie mam w zamiarze nikogo tutaj rozgrzeszać. Diagnozuję tylko jedną z potencjalnych przyczyn obecnego stanu rzeczy. Życie w cywilizowanym świecie nie powinno dziać się na tych samym prawach co życie w umownej dżungli, gdzie zawsze wygrywa silniejszy. Kary dla ludzi dopuszczających się bestialstwa powinny być o wiele cięższe, ale codzienna, społeczna (sic!) walka z patologią to nasza wspólna sprawa. Obwiniamy ofiary, a tymczasem sami powinniśmy się poczuwać do odpowiedzialności. My, społeczeństwo. Nienawiść nakręca nienawiść, zaostrza podziały i skraca wzrok. Wierzę, że to błędne koło da się przerwać szukając źródła problemu, a nie wciąż pokazując palcem. Wiadomo, najlepiej nasrać i na kota zgonić.

A pierwszego kroku nie chce zrobić nikt.

 

Możemy sobie czekać za biurkami i w ciepłych mieszkankach na świąteczną manifestację. Ale możemy też zwyczajnie zakasać rękawy i zabrać się za własne podwórko. Reagować na seksizm i przemoc.

To się dzieje wokół nas. Przez dziesięć dni ktoś ją musiał usłyszeć.

__________________________________

Photo by Clem Onojeghuo on Unsplash

14 komentarzy do “A może jednak jesteśmy winne? O gwałcie z perspektywy body positive14 min. czytania

  1. Nie sądzę, że którakolwiek kobieta chce spowodowac gwałt.Nie wiem czy istnieje zachowanie, które w normalnym człowieku powinno sprowokować do molestowania czy seksistowskich zachowań.Ale….żyjemy ciągle w świecie, gdzie facet może wszystko – np. twierdzić – sprowokowała mnie.Niestety, są mężczyźni i niestety jest ich całkiem sporo, którzy nie widzą w kobiecie człowieka, a jesli już nawet to gorszego, głupszego, którego można potraktowac instrumentalnie.Nie ukrywajmy – dla wielu mężczyzn jesteśmy tylko ciałami – atrakcyjnymi, bądź nie.Jeśli do tego dojdzie to co promują media czyli kobietę-towar, albo zamiłowanie do filmów porno gdzie przemoc i zmuszanie jest normą mamy potencjalnego gwałciciela.to najczęściej ktoś kto nie lubi kobiet, kto nimi gardzi i traktuje instrumentalnie.ma za głupsze, niemoralne, bez zasad.

  2. Zapisuję się na siłownię, żeby odzyskać jakie takie mięśnie, a potem pomyślę, co dalej. Przez większość życia byłam miękka, puchata i nastawiona pokojowo. Z tego nastawienia niewiele zostało. Znajdę kogoś, kto mnie nauczy, gdzie kopać tak, żeby bolało.

    1. co za menda… brak słów… ciekawe czy to samo by powiedział, gdyby ofiarą padła kobieta z jego rodziny albo on sam np. wpadłyby w oko jakiemuś homoseksualiście – gwałcicielowi. Nikomu nie życzę gwałtu, ale ciekawe czy później by stwierdził, że “na początku było strasznie, ale potem mi się podobało”

  3. Więc tak…
    Sprawy z imigrantami nie łączyłabym z innymi tragediami,które miały miejsce u nas w kraju. Jest równie przerażająca,ale jest wynikiem zupełnie czegoś innego. Niestety gwałty na kobietach w krajach Afryki są na porządku dziennym. Zachowania,które tam są na porządku dziennym,uchodźcy przywoza ze sobą do krajów Europy. Głośno swego czasu było o mężczyźnie,który został zgwalcony brutalnie przez uchodzce w Norwegii. Dla nas,nie do pomyślenia. Na to co tam się stało i na podobne sytuacje,jak np molestowania w Niemczech w trakcie Sylwestra,my nie mamy wpływu. Jedynie ostre reakcje władz,pokazywanie,że nie tolerujemy takich zachowań,deportacje…a nie glaskanie i uciszanie spraw… To jest odrębny temat. Nawet ostatnio rozmawiałam z koleżanką,która mieszka w Niemczech,zeszło na to,że ja biegam późnymi wieczorami u siebie. Była zdziwiona,bo u nich by się nie odważyła na biegi nawet z koleżanką,ze względu właśnie na imigrantów. To jest polityka niestety.
    No ale… ale jednego bym chciała… chciałabym aby reakcja polskich władz była taka sama w przypadku tragedii we Włoszech,jak i tych w Polsce… a nie jest. Niestety.
    Faktem jest,że sama świetnie pamiet z podstawówki strzelanie z ramiączek biustonosza przez moich kolegów. Gdy szarpali za bluzkę aby pociągnąć za ramiączko mojego stanika i strzelić. Skończyło się na tym,że dwaj dostali ode mnie po kopniaku w krocze,a jeden nawet musiał udać się do lekarza. Ale musiałam sama to “załatwić”.
    Ostatnio w sklepie ppdsluchalam rozmowę…dwie moje znajome rozmawiały o facecie,który zdradził żonę…i co?! Winna oczywiście ta trzecia,bo cyt “facet to facet”. Nosz kurde! Niestety,jeśli same MY kobiety nie przestaniemy rozgrzeszac mężczyzn,to nic się nie zmieni.
    No i ostatnia sprawa…
    Była taka akcja “reaguj,masz prawo!” Nie wiem czy kojarzycie? Okazuje się,że to wielkie gucio ta akcja. A gdy ja,osoba trzecia jestem świadkiem przemocy domowej u kogoś,to i tak nic nie mogę poradzic. Uwierzcie mi,wiem co piszę.
    Jak to jest,że gdy dochodzi do pobicia na ulicy,to policja i prokurator z urzędu podejmują się czynności. A gdy dochodzi do przemocy w domu… takiego działania nie ma. Musi stać się tragedia dopiero

    1. Jak słyszę kobiety, mówiące że zdrada to wina tej trzeciej, bo “facet to facet” to mnie zawsze szlag trafia. Kretyńskie tłumaczenie, którego celu trudno mi zrozumieć. Może chodzi o to, żeby oskarżyć “tę trzecią”, na nią zrzucić winę i wrócić do misiaczka, który przecież był tylko ofiarą? Bo alternatywa, kopnąć misiaczka w d*** wydaje się tak bardzo niewygodna z wielu względów, że lepiej nie brać jej pod uwagę.

      Druga sprawa, przemoc domowa. Niestety zwykle niewiele da się zrobić w momencie, kiedy kobiety wycofują oskarżenia, albo wręcz kłamią w żywe oczy policjantom, że nic się nie stało a twarz obiły sobie same spadając ze schodów. A to jest niestety bardzo częsty scenariusz w rodzinie z patologiami, i dopóki kobieta sama nie zechce wyrwać się z zasięgu oprawcy to nie jesteśmy w stanie tego za nią zrobić.

    2. I ja tu nie porównywałam problemów z imigrantami do “klasycznego molestowania” w Polsce, bo faktycznie przyczyny są różne.
      Natomiast w linku w którym wrzuciłam jest wypowiedź faceta, osoby zaangażowanej w pomoc imigrantom, który twierdzi, że gwałt to nic takiego i kobietom się podoba. Nie mogę pojąć jak ktoś z takimi poglądami może pełnić jakąkolwiek funkcję, w jakiejkolwiek organizacji publicznej. I bardzo niepokoi mnie to, że akurat taki człowiek ma do czynienia z imigrantami, którzy jak wiadomo nie do końca chcą pogodzić się z naszymi, europejskimi zasadami dotyczącymi seksualności.
      Strach pomyśleć ilu z nich mogło usłyszeć od takiego koordynatora, że gwałt to nic złego.

  4. Dbamy o to, żeby nagość była tabu. Dlatego potem kilkunastoletnie chłystki robią takie halo na widok kawałka uda czy gołych ramion. Szkoła jeszcze to podkreśla – dziewczynki nie mogą chodzić w bluzkach na ramiączka czy krótkich spodenkach, bo to nieprzyzwoite. Nie dalej jak tydzień temu na basenie zostałam objechana przez panią, która do przebieralni, w której stałam w bieliźnie, wprowadziła (około) czteroletniego chłopczyka. Tak, usłyszałam, że nie mam wstydu, bo na co ja narażam jej dziecko. Nie, nie miałam na sobie koronkowych stringów czy przezroczystego stanika – a nawet gdybym miała, to czy to jest powód, żeby robić z tego halo? Udawanie, że nagość nie istnieje naprawdę nie pomaga.

      1. Myślę, ze właśnie teraz wszędzie jest golizna tylko podawana w taki niezdrowy sposób, co wypacza normalne postrzegania ciała.
        A drugą mam myśl taką, że powinni w szkołach na lekcjach wf, zamiast beznadziejnego skoku przez kozła i tym podobnych bzdur. od najmłodszych klas wprowadzić lekcje samoobrony, żeby dziewczynki, a później kobiety wiedziały jak zareagować w takich sytuacjach.

        1. Ja myślę, że nie trzeba by było uczyć dziewczynek samoobrony, gdybyśmy uczyli chłopców szacunku do innych i tego, że nie znaczy nie.
          Nie żyjemy w dżungli tylko w cywilizowanych społeczeństwach i zobacz, popatrz na Facebooka w tym momencie. Ile znanych Ci kobiet spotkało się z molestowaniem?

  5. Pingback: Ciałopozytywność wypaczona czyli wszystko dla klików | Galanta Lala

  6. W takim świecie gdzie kobieta jest postrzegana jako ewentualny obiekt seksualny, kobiety muszą być nauczone jak się bronić i jak uniknąć gwałtu,Duże znaczenie ma atrakcyjność kobiety, bo potencjalny gwałciciel wybiera ofiarę bardziej atrakcyjną aniżeli inne mało atrakcyjne kobiety.
    Kobieta nie jest winna swojej atrakcyjności, ale im bardziej podoba się mężczyznom ,to tym bardziej jest narażona na gwałt. Wg.mnie należy kobiety odpowiednio pouczyć i przeszkolić w sytuacji zagrożenia,tak by nie były bezbronne, a także ,by same nie udawały się w różne potencjalne miejsca ,które mogą być dla niej niebezpieczne. Jeżeli ma brata,to iść w ,,takie niepewne miejsca z bratem, albo z partnerem. Nigdy sama, Jako młoda atrakcyjna dziewczyna miałam wiele niebezpiecznych sytuacji, jednak potrafiłam w porę zauważyć ,niebezpieczeństwo.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.