fbpx
Przejdź do treści
Strona główna » fattitude » Abecadło Plus Size – A

Abecadło Plus Size – A

A jak aktywność fizyczna plus size

Nie będę udawała, że nie sprawia mi frajdy, że mogę Was przywitać w nowym cyklu. Alfabet plus size i body positive powstał po to, żebym mogła podzielić się z Wami opinią związaną z wieloma aspektami bycia grubą babą. To taki plus size 360 stopni. Nie że gacie wyszczuplające, jeden konkretny typ sylwetki stuningowany w ultrakobiecość. Moda, oczywiście, nadal będzie się na blogu pojawiać, bez obaw. Składanie stylizacji sprawia mi frajdę, ale nie sądzę, żeby Galanta Lala w najbliższej przyszłości miała stać się blogiem typowo modowym.

Czuję potrzebę usystematyzowania niektórych aspektów naszych rozmów i spotkań na blogu. Kłębią mi się w głowie setki nowych pomysłów i nie chciałabym, żeby coś się w tej gęstwie zawieruszyło. Stąd abecadło plus size.

“A” to dla mnie aktywność fizyczna

Nieodłączny element mojego życia, bo w tym wieku dłuższy brak ruchu odczuwam niezwykle boleśnie. Tu mnie ciągnie, a tam strzyka. No nic przyjemnego. Macie pewnie podobnie, bo większość dziewczyn plus size, które znam to egzemplarze aktywne fizycznie. Wiem, normalsom trudno jest uwierzyć w to, że można ćwiczyć i nie chudnąć. Bo skoro jestem gruba to NA PEWNO nie jestem sprawna fizycznie.

To tylko jeden z wielu mitów, które dziś wzięłam na ruszt. Chciałabym się rozprawić z garścią głupkowatych, obiegowych opinii funkcjonujących w kontekście kobiet plus size i ich aktywności fizycznej. Dużo jest w tym zakresie upowszechnionych przekonań, które mi zagotowują krew. Część z nich, niestety, mamy na sumieniu my same.

Jak można ćwiczyć regularnie i nie chudnąć?

Ano można. Oczywiście, mówi się, że metabolizm to czysta matematyka i jeśli ustawicznie będziesz wydawać więcej niż wkładasz, w końcu schudniesz. Oczywiście, gdybym potrafiła wygospodarować czas na 5 treningów tygodniowo, zapewne już dawno ważyłabym +/- tyle, ile dla mojego wzrostu przewiduje skamielina BMI.

Powiedzmy to sobie szczerze – nie jestem zdeterminowana na tyle, żeby to robić. Jeśli miałabym wstawać o czwartej po to, żeby do swojego dnia dodać tę jedną godzinę, dalece bardziej wolałabym ją spędzić na pisaniu bloga, niż szorowaniu na siłownię. Nic na to nie poradzę. Taniec i joga to na tę chwilę szczyt moich możliwości czasowych. Ćwiczę, żeby utrzymać swoje ciało w przyzwoitej kondycji, nie dla redukcji.

Skoro jesteś gruba, musisz być leniwa

Wbrew obiegowej opinii do otyłości bliżej mają osoby, które się odchudzają, niż te, które jadają słodycze bez poczucia winy. 30% osób podejmujących próbę redukcji wagi kończy z zaburzeniami metabolizmu czy odżywiania. Sprawa jest tak dalece bardziej skomplikowana, że jak dotąd nie istnieje jedna generalna recepta na stałą redukcję wagi.
To samo lenistwo dotyka ludzi bez względu na rozmiar. Nie tylko kobiety i mężczyźni plus size odżywiają się w sposób wołający o pomstę do nieba. Potrzeba znacznie większej ilości ludzi, żeby utrzymać na rynku wszystkie firmy produkujące oparte na utwardzanym tłuszczu palmowym i glutaminianie monosodowym cuda. Słowo.

Jestem osobą dość aktywną, tak było zawsze, odkąd odkryłam, że można mieć pasję. Co z tego, że oprócz pracy na etacie, współwychowywania dziecka, tańczę, trenuję i bloguję – zawsze można znaleźć kogoś jeszcze bardziej aktywnego. Kobiety w ogóle, a kobiety plus size w szczególności mają tendencje do popadania w hiperaktywność. Jakby posadzenie tyłka na kwadrans miało je zabić. Nigdy nie zajmują się nic nie robieniem. Ten pęd do uzyskania społecznej akceptacji przez bycie użyteczną mnie zdumiewa i mocno przeraża.

Nie ma ładnych strojów fitness dla kobiet plus size

To mit, który bardzo często wyświetla mi facebook w obrębie grup zrzeszających polski plus size. Rozmawialiśmy już na ten temat po wielokroć. W kolejce na publikację czeka już zestawienie/recenzja legginsów kilku dużych marek sportowych.

Winą za to przekonanie obarczam sklepy z odzieżą sportową. To nie jest tak, że Reebok czy Adidas nie robią ubrań sportowych na duże tyłki. Wręcz przeciwnie – reebokowa 48/50 z materiału climalite pomieści bez większego trudu nawet tyłek w rozmiarze 52/54, wcale przy tym nie tracąc na efektowności. Tylko kto o tym wie? Która miała okazję przymierzyć W SKLEPIE fitciuszki w swoim rozmiarze? No to co my wiemy o tym czy te ubrania są czy ich nie ma? Gówno tam wiemy.

Bieganie* jest dla wszystkich

To niestety bardzo rozpowszechniony i dosyć niebezpieczny mit. Jeśli ważysz blisko stówki, wyjście z domu i pobiegnięcie przed siebie to nie jest kaszka z mleczkiem. Nie dla twoich nieprzygotowanych stawów i mięśni. Sednem tego mitu przekonanie, że jedna konkretna aktywność fizyczna jest rozwiązaniem dla wszystkich. A nie jest. Mimo że ćwiczę regularnie, z troski o własne stawy boję się wybrać na zajęcia na trampolinach.

Warto poszukać takiego sportu, który pozwoli na budowanie formy bez podnoszenia ryzyka kontuzji. A przy okazji takiego, żeby Ci dawał trochę frajdy. Coś się nam przecież od życia należy.

* w to miejsce można wstawić crossfit czy dowolnie wybrany fitnesowy hit aktualnie bijący rekordy popularności

Dasz radę!

Ten mit bezpośrednio wiąże się z poprzednim. Jeśli jesteśmy chociaż trochę podobne do siebie, a sądzę że tak właśnie jest, też pewnie macie skłonność do popychania siebie ten jeden krok dalej. Tym sposobem kiedyś, sto lat temu zrobiłam szpagat. Raz.

Regularność, drogie dzieci, daje w tym zakresie więcej, niż pseudowyczynowe szarpanie. Wyniki przyjdą znacznie szybciej, niż powrót do formy po kontuzji.

Świetnie sobie radzisz jak na swoją tuszę

Och, jak ja tego nienawidzę! Dostaję spazmów, ilekroć ktoś mnie potraktuje takim tekstem. Nie ma w tym nic dobrego – jest całkowity brak empatii oraz irytująca protekcjonalność. To, że jestem gruba nie oznacza, że jestem jakkolwiek mniej zdolna do wysiłku fizycznego. Szczupłemu nikt nie powie, że radzi sobie super jak na swoje możliwości. To tak, jakby uważać, że każdy kto nie jest instruktorem fitnes jest mniej niż przeciętnie sprawny fizycznie.

Każdy, bez względu na wagę, ma ćwiczenia z którymi radzi sobie lepiej i takie, które wychodzą gorzej. Naprawdę, nikt nie ma ochoty słyszeć ciągle, że prawie mu wychodzi. Ile można?

Lubię ruch, ale wkurza mnie imperatyw ćwiczenia, który odczuwam, jako grubas. Jakbym musiała chcieć się zmienić, żeby reszta świata nie czuła się źle w moim towarzystwie. Spotykam się ze zdziwieniem, gdy mówię, że wcale nie zależy mi na tym, żeby schudnąć. To nie jest mój priorytet.

Lubię się ruszać.
Po prostu, dla siebie. Nie dla społeczeństwa, które nie radzi sobie z ogarnięciem, że komuś nadprogramowe kilogramy naprawdę nie muszą spędzać snu z powiek. Trzniam te oczekiwania. Może kiedyś złapię bakcyla i stwierdzę, że chcę się przygotować do maratonu?

Kto to może wiedzieć? Nie nakładam sobie ograniczeń w tym zakresie.

7 komentarzy do “Abecadło Plus Size – A14 min. czytania

  1. Bardzo fajny tekst. W pełni popieram postulaty dotyczące aktywności fizycznej dla grubych i tego, że schudnięcie nie zawsze bywa najważniejsze.
    Niestety nie należę do osób, którym sport sprawia przyjemność, ale chciałabym, żeby dla osób, które zaciskają zęby i robią to, co wydaje się najmniej obrzydliwe, też było miejsce w świecie.

    1. Tak właśnie powinno być. Nikt nie kategoryzuje ludzi na tych fajnych, którzy lubią szpinak i tych gorszych, którzy go nie lubią. Przecież też jest zdrowy! Całkiem jak sport.
      Jak zawsze, trzeba mieć swój rozum i robić swoje. Może kiedyś znajdziesz aktywność, która Ci będzie sprawiać frajdę. A może nie? Też dobrze 🙂

    2. Mam identycznie, zawsze w połowie zajęć fitness stwierdzam, że jednak nie znoszę wysiłku fizycznego. Możliwe, że bierze się to stąd, że słaba kondycja zawsze była (nawet bardziej niż tusza) powodem, dla którego rówieśnicy mi dokuczali. Z drugiej strony, wiem, że sport jest potrzebny. Siły dodaje mi fakt, że po paru miesiącach mniej lub bardziej regularnych treningów podbiegniecie do autobusu nie jest już poza spektrum moich możliwości 🙂

    3. Mam identycznie, zawsze w połowie zajęć fitness stwierdzam, że jednak nie znoszę wysiłku fizycznego. Możliwe, że bierze się to stąd, że słaba kondycja zawsze była (nawet bardziej niż tusza) powodem, dla którego rówieśnicy mi dokuczali. Z drugiej strony, wiem, że sport jest potrzebny. Siły dodaje mi fakt, że po paru miesiącach mniej lub bardziej regularnych treningów podbiegniecie do autobusu nie jest już poza spektrum moich możliwości 🙂

  2. Piękny post <3 my thoughts exactly. A może w przyszłości jakiś przegląd pluzsize'owych sportsmenek? Że swojej strony polecam instruktorkę jogi Danę Falsetti (Instagram @nolatrees), bardzo inspiruje :))

  3. Piękny post <3 my thoughts exactly. A może w przyszłości jakiś przegląd pluzsize'owych sportsmenek? Że swojej strony polecam instruktorkę jogi Danę Falsetti (Instagram @nolatrees), bardzo inspiruje :))

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.