fbpx
Przejdź do treści
Strona główna » fatshion » Masy ciepła z Afryki

Masy ciepła z Afryki

Moda plus size nie musi być nudna!

Inną ciekawostką o mnie, której jeszcze nie wiecie, jest fakt, że studiowałam orientalistykę. Interesujący i, niestety, w obecnych realiach kompletnie nieprzydatny kierunek. Inaczej to może sformułuję – mógłby być hiper przydatny, gdybyśmy politycznie nie byli ślepi na wydarzenia na świecie. Nie jest to jednak miejsce, w którym zajmować się będę publicystyką, bo dzisiaj miałyśmy pogadać o modzie. Z tamtych czasów zostały mi dwa słowa po wietnamsku oraz zamiłowanie do orientu i Afryki.
Wiecie już, że o tej porze roku zbiera mi się na kolory.
Szczególnie, jeśli burość utrzymuje się tak długo jak w tym roku. Wiem, w chwili, w której to piszę świeci mi za oknem słońce. Taki twist. Twistów będzie dzisiaj więcej, bo jak widzicie, tym razem wybrałam mocno dyskusyjny zestaw.

zorientowana stylizacja plus size

żaden must have

Nie będę Wam wciskać, że czarne body z długim rękawem to must have, bo z ręką na sercu – mój egzemplarz odleżał swoje w szufladzie. I pewnie gdybym była bardziej zorganizowaną jednostką i ostatniego dnia przed sesją zdjęciową nie zgubiła czarnego crop topa, który pierwotnie miałam na tę okoliczność zaplanowany, body cierpliwie nadal czekałoby na swoje 5 minut.

stylizacja plus size afryka

stylizacja plus size afryka

Bo widzicie body i sylwetka plus size to mało romantyczne połączenie. Powiedzmy, że doceniam aspekty wygody w zakresie spokoju od gorączkowego wciskania koszulki za pasek, ale powiedzmy to sobie szczerze – zdejmowanie body jest jedną z najbardziej komicznych form striptizu. O ile nie zamierzacie go na sobie podrzeć, oczywiście.

Jestem Syreną Lądową i to w galantym znaczeniu tego zwrotu. W praktyce oznacza to, że moje uda stykają się ze sobą w zasadzie na całej długości. Body rozpinam w półszpagacie. Przysięgam. Zapinanie jest jeszcze lepsze, bo nawinięcie kawałka materiału na mój, bądź co bądź, okazały tyłek to też wyższa szkoła jazdy. W moich wynikach wyszukiwania w google znajdziecie hasło “przedłużka do body sklep”. I  tak to tu zostawię.

stylizacja plus size afryka

Moim ulubionym elementem tej stylizacji jest, jak się już pewnie zdążyłyście domyślić, spódnica. Od dłuższego czasu mam chrapkę na spódnicę w afrykanskie wzory. Dashiki i reszta wax printów to dla mnie kwintesencja piękna. Soczyste kolory, duże objętości, pięknie podkreślone proporcje kobiecego ciała. Z uwagi na unikatowość i ilości zużywanej tkaniny takie stroje w moim rozmiarze do niemały wydatek, więc kiedy w Bon Prix zobaczyłam TĘ spódnicę, oszalałam.

To fason, którzy marzył mi się od dawna. Tradycyjnie tkanina używana do szycia tych afrykańskich cudeniek jest, hm, tkaniną. No nie rozciąga się i już. Zamawianie takiej rybki na odległość to ryzyko. Pomnożone przez cenę równa się “możesz pomarzyć”.

stylizacja plus size afryka

Materiał z którego uszyta jest ta spódnica to dobrze nam (no przynajmniej tym starszym Syrenom) znana, oldskulowa lycra. Osobliwy wybór materiału jak na spódnicę. Konsekwencje tej kontrowersyjnej decyzji widać w miejscach, gdzie napięta tkanina traci kolor, np. na pasku. Ale wiecie co? Kompletnie mi to nie przeszkadza.

Do tego, kierując się “nacodziennością” stylówki plus size wybrałam botki, które mam od jakiegoś czasu i które uwielbiam. Wiem, że w tej chwili z perspektywy espadryli i pierwszych sandałków wyglądają topornie, ale weźcie pod uwagę, że od realizacji zdjęć minął taki tydzień, który w pogodzie zmienił wszystko.

stylizacja plus size afryka

Lubię grać kontrastami. Zestawiać ze sobą pozornie nie pasujące do siebie elementy – tak jak te botki i spódnica. Razem tworzą zestaw, w którym poszłabym nie tylko do pracy, ale i na weekendowe spotkanie z przyjaciółmi. Z dzikim wzorem koresponduje tylko biżuteria i to też nie wprost.

Uwolnić orkę

Zanim ktoś o tym napisze – tak, zdaję sobie sprawę, że założenie do tego zestawu bielizny wyszczuplającej zrobiłoby dobrze mojej sylwetce. W zakresie ustalonego kanonu piękna, do którego jesteśmy przyzwyczajone. Ale wiecie co? Chciałam, żeby ta stylizacja była taka… codzienna. A nie wiem jak Wy, ale ja nie noszę bielizny wyszczuplającej na co dzień. Zwłaszcza wtedy, kiedy mam okres i jestem spuchniętym balonikiem. Tak, wiem, że wystaje mi brzuch, ale nie uważam, że cudze doznania estetetyczne są warte zakiszania się w bieliźnie wyszczuplającej non stop. Jedyną formą kształtowania figury jaką dopuszczam na co dzień jest optyczne modelowanie paskiem.

stylizacja plus size afryka

stylizacja plus size afryka

stylizacja plus size afryka

Innym, mam wrażenie  że pomijanym w modowej dyskusji na temat bielizny modelującej, aspektem jest banalne przyzwyczajenie. Człowiek ma to do siebie, że się przyzwyczaja. Można się, podobno, przyzwyczaić do wszystkiego. Do nowej, podkręconej kawałkiem modelującej sylwetkę szmatki tym bardziej. Znam osoby, które nie są w stanie wyobrazić sobie wyjścia z domu bez robiących talię majtek czy pasa. Nie chcę tak. Powiedzmy to sobie szczerze, nadużywanie spanxów nie jest body positive, jeśli prowadzi do pogłębienia braku akceptacji swojego kształtu.

Oczywiście, nie ma nic złego w zakładaniu spanxów na specjalne okazje. Ja też to robię! Trochę mnie jednak irytuje, że jedyna dopuszczalna społecznie forma plus size’owego ciała to seksowna klepsydra. A przecież nie zawsze jesteśmy żurnalowo proporcjonalne i trzeba o tym pamiętać.

stylizacja plus size afryka

body – Bonprix, tego z guzikami nie ma już w sprzedaży, tu: [KLIK]
spódnica – Bonprix, tu: [KLIK]
buty- Sergio Bardi, eobuwie.com.pl, tu: [KLIK]
kolczyki – starożytne H&M
naszyjnik – starożytne wykopaliska w mojej szufladzie z biżu
usta – pomadka L’Oreal Color Riche Matte – odcień 347 Haute Rouge

autorką pięknych ujęć jest Super-Olga z Beloved Photography Studio

18 komentarzy do “Masy ciepła z Afryki13 min. czytania

  1. Akapit o “zakiszaniu się” w bieliźnie modelującej 🙂 – dokładnie uważam tak samo! Mam to w nosie. Nie będę nosić żadnych do jeansów żadnych esbeltów 😀

      1. Z polskim strojem ludowym kojarzy mi się Twój naszyjnik – jest zrobiony zdaje się z tkaniny, ale przypomina mi korale z, nomen omen, koralu 😉 obecne prawie we wszystkich polskich strojach ludowych. Więcej możesz poczytać na stronie http://strojeludowe.net/
        Osobiście też polecam książki Elżbiety Piskorz-Branekovej “Polskie stroje ludowe” – wyszły tego trzy tomy, http://lubimyczytac.pl/autor/13798/elzbieta-piskorz-branekova
        Z tej samej serii pochodzi też książka “Biżuteria ludowa w Polsce” http://lubimyczytac.pl/ksiazka/72300/bizuteria-ludowa-w-polsce

  2. Szczerze mnie denerwują zdjęcia Pan w rozmiarach powyżej 50 i brak na nich brzucha. Laska na oko ponad 120 kg i idealny ksztalt i plaski brzuch. Bez jaj, ja mam niemieckie 48 i brzuch to mój największy mankament. Także, nie dajmy się zwariować.

      1. Ach, jak Cię kocham za ten wpis! Plus size bowiem bywa czasem przedstawiany fajnie i miło, ale tylko pod warunkiem, że występuje w formie cudownej klepsydry lub boskiej gruszki- jabłka niech zginą od razu.
        Od lat dręczą mnie kompleksy na tym tle, gdyż nie jestem “właściwym” plus sizem, utożsamianym zawsze z boskimi kształtami, których nigdy posiadać nie będę. Smuteczek.

        1. To jest wina tego, że nadal postrzegamy się przez pryzmat medialnych wzorców. Plus size też im podlega, dlatego trzeba mieć oczu otwarte. Cudne i boskie możemy być niezależnie od brzucha czy ramion 😉 To ciężka praca, żeby nad tym zapanować.

          1. Bardzo ciężka. Ciągle marzę o wyglądzie Ashley Graham : ) jej kształty są dla mnie tak samo nieosiągalne, jak chude sylwetki modelek lansowane w latach 90tych.

    1. O tak, trzy razy tak, trzynaście razy! Nie musimy być proporcjonalne, żeby być piękne. Ja mam – na ten przykład – bryczesy (i nie, nie chodzi o spodnie), co daje efekt bioder x 2. No i co? No i nic, przecież nie zrezygnuję z ciuchów na rzecz zakrycia tego, co z rzadka pojawia się nawet na zdjęciach plussize.

      1. No właśnie, dochodzimy tu do sedna. Plus size a body positive to są niestety dwie różne sprawy. A przecież to nie jest żaden sekret, że kobiety z nadwagą magazynują ją w różnych miejscach. Brzuch czy bryczesy są równie realne co pożądana wielka badonkadonk. I znacznie częściej spotykane w naszej okolicy 😉

    2. Miałam w życiu ze dwa podejścia do bielizny modelującej. Never, kurwa, more. Wciągając to na siebie mało palców nie połamałam. Nie wspominając już o przepięknie podwijających się brzegach (żadne cudowanie z silikonowymi paskami temu nie zapobiegło.)
      To była zima, a do dziś pamiętam, jak pieruństwo grzało. Przy obecnie panującej nam aurze zapewne wytopiłabym z siebie smalec.
      Jak się komuś moje fałdy nie podobają, to niech sobie spojrzy gdzie indziej.

    Dodaj komentarz

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

    Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.