fbpx
Przejdź do treści
Strona główna » fatventure » Nuworysza na salonach – relacja z V. Salonu Bielizny

Nuworysza na salonach – relacja z V. Salonu Bielizny

Jeszcze całkiem do niedawna nie miałam pojęcia o tym, że stanik może być wygodny. Podobnie, jak smutna większość kobiet bardzo długo nosiłam 85D, z którego rozlewałam się na boki. Brzmi znajomo?

 

Wsiadając na rollercoaster trzymaj biust w garści

 

Gdzieś wśród tej stanikowej rozpaczy trafiłam do CHANGE’a, gdzie zostałam po raz pierwszy w  życiu zbrafiktowana. Było fajnie dopóki najpierw nie przytyłam, a następnie nie schudłam 15 kilo. A potem odzyskałam i to w trochę innej proporcji. Niby takie logiczne, a gdzieś w codzienności nie wpadłam na to, że może warto by powtórzyć pomiary, skoro wszystko jest dołem za ciasne, a górą odstaje.

Long story short – w końcu zaczęłam blogować i  słowa do słowa poznałam (zdalnie) Kachę ze Stanikomanii, a potem osobiście (topless w dodatku) Ewkę Michalak. Świat wygodnych staników stanął przede mną otworem, trudno jednak powiedzieć, żebym z nią na dzień stała się znawcą i koneserem. Powiedzmy, że wiem co to plunge i strapless oraz odróżniam push up od balkonetki. I na tym koniec.

Rzutem na salon

Można by powiedzieć, że na odbywający się 1. października w Łodzi 5. Salon Bielizny trafiłam przez przypadek, ale ja zdecydowanie twierdzę, że chodzi o przeznaczenie. Temat bielizny plus size z wolna tu i ówdzie kiełkował na blogu – w notesie dojrzewa wpis o bieliźnie erotycznej plus size napisany w ramach cyklu o seksie. Wpis o bikini plus size pobił wszystkie inne wpisy z całego minionego roku i tylko GRUBE RANDKI chuchają mu w kark w czołówce najbardziej przez Was lubianych tekstów. Jest to trochę tak, że przed poruszanie tej kwestii powstrzymuje mnie trochę perfekcjonizm, z którym walczę każdego dnia. Kiedy patrzę jak o bieliźnie pisze Stanikomania! To sobie myślę, że to jest taki poziom wiedzy i znajomości tematu, jaki powinnam i jaki chciałabym prezentować. A do którego jest mi, rzecz jasna, daleko.

identyfikator

Znamy się już na tyle dobrze, że wiecie, że lubię zaczynać z grubej rury. Tak było i tym razem, a co! Bach! Najlepsza impreza branżowa w kraju to taki, powiedziałabym, skok na głęboką wodę. Nie mam oczywiście porównania, więc będę pisać z perspektywy debiutantki, której na widok tak ogromnej ilości wystawców i odwiedzających omal nie odkręciła się głowa.

Afera majtkowA czyli mityczna bielizna plus size

Jestem jedną z tych osób, które lubią ładne rzeczy. Moje życie bynajmniej nie przypomina katalogu Ikei ani żadnego innego hygge, niemniej mam tę słabość, że lubię komplety bielizny. Wiadomo, na co dzień koronkowe desusy zastępują mi bawełniane gacie z Bonprixa kupowane w wielkich paczkach; tym bardziej, że w przepaści czasowej pomiędzy zamknięciem Kapp Ahla w Łodzi a trafieniem na Ewę Michalak, zakupienie składającego się ze stanika i majtek kompletu okazało się dużym wyzwaniem. Jestem pewna, że te z Was, które tyłkiem sięgają poza rozmiar 46 doskonale znają moją frustrację. Większość producentów… Nie, inaczej! Mało który producent oferuje majtki w tym rozmiarze.

Moja wycieczka na salon bielizny miała na celu namierzenie takich, którzy wśród swoich klientek dostrzegają miejsce na dużą grupę dużych kobiet. Oraz przekonanie tych, którzy jeszcze tego nie robią, że powinni. Liczyłam też na odłowienie dla Was bielizny, którą mogłabym Wam pokazać w ramach cyklu o Intymności Plus Size. O efektach mojej misji jeszcze tu przeczytacie.

Dietowicz w sklepie z cukierkami

W Salonie Bielizny zaskoczył mnie absolutnie rozmach. Wiedziałam, że nie są to targi zakupowe, nie spodziewałam się więc tłumów. Och, jakże się zdziwiłam! Znajdujące się przy łódzkiej Akademii Sztuk Pięknych Centrum Promocji Mody wypełnione było po brzegi. Przeszło 30 wystawców – producentów i dystrybutorów bielizny i rajstop. Może lepiej uświadomi Wam ten ogrom fakt, że udało mi się spotkać z 12 firmami. Z jedną przerwą na wypitą w kącie kawkę oraz zaliczonymi czterema punktami programu.

Pisałam już, że nie były to targi zakupowe i wiecie co? Całe szczęście!!! Poszłabym (dosłownie) z torbami. Albo się zabiegała na śmierć od stoiska do stoiska, próbując się zdecydować. Wiosenno – letnie kolekcje ociekają fantastycznymi kolorami i rozwiązaniami, które dla takiego laika jak ja są nie do ogarnięcia. Konstrukcja odzieży to jest prawdziwa magia!

salon bielizny - modelki plus size

salon bielizny - modelki plus size

Nie nadążam za peletonem!

Nie potrafię ocenić programu imprezy z perspektywy zawodowca, ale frekwencja na spotkaniach i warsztatach wskazuje, że musiały być atrakcyjne. Trzeba docenić, że znalazły się w nim punkty interesujące również dla osoby, która o brafittingu – powiedzmy to sobie szczerze – wie naprawdę niewiele.

prezentacja Brafitting – specjalistyczne omówienie na sylwetkach wybranych konstrukcji biustonoszy z kolekcji wystawców

 

Prowadzona przez Katarzynę Sałatę (dobrakreacja.pl) to był bardzo dobry start. Jeśli od nadmiaru opcji dostajesz zeza rozbieżnego fajnie jest, jeśli ktoś weźmie Cię za rękę i pokaże na co zwrócić uwagę. Pomiędzy jednym ooooo a drugim uuuuu okazało się, że branża myśli o biustach kobiet o różnych wymiarach i ustawicznie pracuje nad poszerzeniem rozmiarówki.

Fantastycznie, że jedna z części prezentacji dotyczyła staników sportowych – odkąd zadałam się z wygodną bielizną, niespecjalnie mam ochotę pakować się w mój średnio dopracowany, chociaż przepiękny kolorystycznie Shock Absorber i rozglądałam się za czymś nowym. Wiecie, przy dużym obwodzie pod biustem wiele opcji zwyczajnie odpada. Rozmiarówki kończą się zazwyczaj na 85tce, czyli na tym rodzaju żelaznego uścisku, który oferuje mi mój SA.

Zdradzę Wam tylko, że w kwestii bielizny sportowej zawarłam podczas tego spotkania bardzo obiecujący romans z nowością z linii Sculptresse marki Panache. Testujemy się póki co, ale obiecuję wrócić do tematu, bo wiem, wiem! że szukacie całkiem jak ja.

salon bielizny - modelki plus size

salon bielizny - modelki plus size

 

Opowieści biuściastej treści

Spotkanie autorskie z Izabelą Sakutovą, autorką książki Brafitting, lifting piersi bez skalpela, szefową polskiej dystrybucji Panache oraz doświadczoną brafiterką wzbudziło we mnie wiele emocji. Żywiołowo reaguję na pasjonatów i tym razem wcale nie było inaczej. Głęboko poruszyła mnie opowieść o doświadczeniach Izabeli, o tym jak brak dostępu do odpowiedniej bielizny głęboko skomplikował jej relację z własnym ciałem. Siedząc na tym spotkaniu i słuchając tej historii przyznaję, że myślałam o nas, Syreny Lądowe. O tym, że choć na pierwszy rzut oka być może nie widać tych trudnych doświadczeń, ale naprawdę współdzielimy je z ogromną ilością ludzi. Babciny stanik, spodnie na gumce czy męskie t-shirty to wspólny mianownik źródła naszych kompleksów.

 

O kobiecym ciele, a właściwie biuście, o zmianach, których doświadczamy jako kobiety Izabela mówi z taką lekkością i ciepłem, że gdyby wszystkich na było stać na takie otwarte i NORMALNE rozmowy o ludzkiej fizyczności, to ten świat mógłby wyglądać zupełnie inaczej.

Czy leci z nami pilot?

Brafittingowa Przymierzalnia wprawiła mnie w totalne osłupienie. Ilość dostępnych do przymiarek modeli była naprawdę imponująca i tutaj muszę zwrócić uwagę na dwie rzeczy. Gdybym była taką wyjadaczką jak Stanikomania czy MiskiDwie być może wcale nie zwróciłabym na to uwagi. Jak już zaznaczyłam wcześniej – udział w 5. Salonie Bielizny był dla mnie nurem na głęboką wodę. Wedle programu spotkanie w Brafittingowej Przymierzalni miało być pilotowane przez Katarzynę Sałatę, która… nie dotarła. A szkoda. W pełnej wieszaków sali naprawdę można było dostać oczopląsu.

Trzecia tura Przymierzalni, w której brałam udział przeznaczona była dla prasy oraz blogerów i muszę powiedzieć o jednej rzeczy. A mianowicie o mało marketingowym nastawieniu większości biorących udział w Salonie Bielizny firm. Na sali byli obecni BARDZO nieliczni przedstawiciele marek. Jestem tym rozczarowana, bo liczyłam na to, że uda mi się porozmawiać z kolejnymi firmami – a rozmów miałam niedosyt. Z tego miejsca pozdrawiam serdecznie załogi Panache (So Chic) oraz Anity. Możliwość bezpośredniej rozmowy w kuluarach jest absolutnie bezcenna, zwłaszcza kiedy producenci deklarują niedosyt kontaktu z noszącymi ich produkty na co dzień klientkami. Na sali zagęściło się dopiero po 17stej, kiedy producenci przyszli się pakować.

Biorąc pod uwagę dotychczasowe reakcje na płynące z rynku głosy wierzę, że na kolejnym takim spotkaniu pojawi się znacznie więcej gotowych na rozmowę osób.

Pokaz premierowych kolekcji… ach, pokaz! To było show!

 

Są takie momenty, że nie nadążam. Szczególnie wtedy kiedy wokół mnie dzieje się coś naprawdę ciekawego, a ja nie mogę się zdecydować: przeżywać czy dokumentować? Tajemniczy Ogród, bo tak zatytułowany był pokaz czarował przede wszystkim rajskimi skojarzeniami. Był to jeden ze staranniej przygotowanych i sprawnie przeprowadzonych pokazów, jakie miałam okazję widzieć – choć zaznaczam ponownie, że znawca ze mnie żaden.

 

Było naprawdę pięknie, ALE!

 

Musi być przecież jakieś ale, żebym nie została posądzona o brak obiektywizmu, prawdaż. To moje ale dotyczy nie tylko pokazu, lecz targów w ogóle. A mianowicie:

Fajnie, że były modelki plus size, ALE dlaczego tylko tyle? Halo, producenci i organizatorzy! Chcemy więcej! Ja rozumiem, to znaczy nie rozumiem tylko wiem, że w branży bieliźnianej funkcjonuje pewna konkretna estetyka. Już się domyślacie o co mi chodzi, jestem tego pewna. Mam na myśli hity w stylu modelki występlowanej w fotoszopie na taką gładź, że wygląda jakby od podbródka po czubki palców ubrana była w rajstopę. Horror.

Prawda jest taka, że plus size dopiero zakrada się na salony, więc uchylam kapelusza przed organizującą pokaz ekipą oraz czterema markami, na których stoiskach widziałam modelki plus size – Panache, Gorsenią, nessą i Kris Line. Chcę więcej!

załoga Kris Line

 

salon bielizny - modelki plus size
aniołki Panache

 

salon bielizny - modelki plus size
modelka nessy

 

W samym pokazie honoru polskiego plus size broniły #Supermodelki Plus Size Joanna Cesarz i Wiktoria Kula. Trzeba przyznać, że dla mojego łaknącego widoku krągłości oka ich obecność była kojąca. Mimo naprawdę bujnej wyobraźni nie potrafię wyobrazić sobie jak mogłabym wyglądać w bieliźnie prezentowanej na modelkach, których obwód w pasie odpowiada obwodowi mojego uda. Inna rzecz, że raczej nie mam po co, bo nie obejmuje mnie większość rozmiarówek.

Mówienie do klientek językiem fotoszopa i celebryckiej estetyki sprawdza się może w branży urodowej, w bieliźnie to – moim zdaniem – poważna gafa. Jeśli sprzedaje się kobietom o – przeciętnie mówiąc – sylwetkach rozbieżnych z promowanym w mediach ideałem, to może warto postawić na ambasadorów, którzy będa potrafili nawiązać rozmowę z klientkami?

Tak to tu zostawię.

Miało być krótko, a wyszło jeszcze dłużej niż przykro. Totalnie warto było zrezygnować z niedzielnego leżenia do góry brzuchem na rzecz targowego szaleństwa. Jeśli ciekawi Was bardziej bieliźniany zapis z tego wydarzenia, serdecznie polecam relację Stanikomanii!, która uświadomiła mi, jak mało podczas tych targów widziałam!

20 komentarzy do “Nuworysza na salonach – relacja z V. Salonu Bielizny18 min. czytania

  1. O właśnie, dobrze, że piszesz o majtkach 🙂 O ile poszerzanie rozmiarówki stanikowej idzie w dobrym kierunku, o tyle majtki w wielu firmach zatrzymują się na XL (a obwody staników i tak robią 85), czy XXL, a większe są znacznie, znacznie rzadziej. I nie raz to 2XL jest podobne do L-ki w innych markach 😉
    A poza tym to zazdroszczę tego stanikowego zawrotu głowy, ach 😀

    1. Ha no, dokładnie. Jak byłam parę lat temu na evencie dla blogerek w siedzibie Panache, to były tam blogerki plus size, wyglądające jak kolorowe ptaki, dziewczyny pewne siebie i bardzo głośno domagające się większych majtek w marce Cleo 🙂 (Cleo jest “młodszą” marką Panache, kolorową i skierowaną do młodych dziewczyn o biustach D+). I wtedy pomyślałam sobie: kurczę, ciekawe kiedy w Polsce rozwinie się taka blogosfera, żeby lobbować za dużymi majtkami? No i proszę, przyszła Ula i dzieje się! 🙂

  2. Masz rację, że Brafittingowa Przymierzalnia “dla mediów” trochę słabo wyszła z punktu widzenia osoby, która nie wiedziała z góry, co chce przymierzyć, a może i chciałaby się też czegoś dowiedzieć 😉 Mimo że ja miałam już plan w głowie, to i tak jedna firma mi się zwinęła, zanim zdążyłam. Wydaje mi się, że po prostu nie byli uprzedzeni o tym, że jeszcze ktoś przyjdzie 🙁

    1. Zdecydowałam się o tym napisać właśnie nie z pretensji, a z chęci udzielenia rzetelnej informacji zwrotnej.

      Pilotaż by mi się przydał, choćby po to, żeby nie tracić czasu na bobrowanie wśród wieszaków, na których i tak nie ma mojego rozmiaru 😉 Nie dogrzebałam się za to do tych wymyślnych Lupolajnów 🙁

      Liczyłam na przedstawicieli firm – to super okazja mieć wszystkich nada widelcu z dala od targowego zgiełku, nie przepuściła bym.
      Myślę, że przy kolejnej edycji będzie to już wyglądało zupełnie inaczej 😉

      1. No właśnie ten Lupolajn mi się zwinął 😉 Też mam nadzieję, że będzie lepiej, a przynajmniej, że nikt nie ucieknie przed czasem ;-). Ja niby poszłam z nastawieniem, że tylko porwę z wieszaków parę rzeczy, przymierzę szybciorem, a następnie wypadnę i jeszcze gdzieś pójdę, bo czasu dramatycznie za mało – ale gdyby mi ktoś na przykład podał moje rozmiary do łapki to byłoby sprawniej…

      2. Jako organizatorka powiem tylko, że wszystkie uwagi bierzemy sobie do serca i staramy się z roku na rok poprawiać:) O trzeciej odsłonie przymierzalni wszystkich poinformowałyśmy – być może niektórzy nie dotarli z wrażenia po pokazie;)

    2. Jetem starą Lobbystką i blog Kasicy czytam od wieków. Przyzwyczaiłam się więc, że zapowiadane cudeńka, o których pisze, często nie trafiają w moim rozmiarze do sklepów (szczególnie tych stacjonarnych) i staram się nie podniecać na wyrost 😉

      I potwierdzam, że rzeczywiście problem dużych majtek istnieje. Szczególnie brakuje mi majtek, zaprojektowanych dla pań z brzuszkiem, a nie tylko z szerokimi biodrami, takich które nie będą mi zjeżdżać w dół. Mam namierzone dwa rodzaje: full brief z M&S i shorty z Tesco, ale wolałabym mieć większy wybór, jeśli chodzi o wzornictwo.

      1. Magdalena, napisałaś bardzo ważną rzecz. Targi pokazują ofertę producentów. Co z tego znajdzie się w sklepach w przyszłym sezonie – to zależy od hurtowni i od sklepów. Sklep nie zamówi towaru u producenta czy nie sprowadzi z hurtowni, jeśli nie uwierzy, że ktoś ten towar kupi. Dlatego BARDZO ważne jest naciskanie na sklepy, zgłaszanie popytu! Na tym to wszystko polega. Sklepy, składając zamówienia, kierują się różnymi rzeczami – informacjami od klientek i popytem, który jest im już w danym momencie komunikowany, ale też modą i trendami rozkręcanymi przez media, które mogą ten popyt pobudzić w danym kierunku. Jeśli chcemy, żeby coś się zmieniało po naszej myśli, to musimy aktywnie działać, domagać się rzeczy dla nas od sklepów, tworzyć w social mediach takie platformy, gdzie klientki będą wyrażały swoje oczekiwania, oraz te oczekiwania wyrażać. Cały czas. Regularnie i głośno 🙂

        Ula, strasznie ci się tu rozpanoszyłam w komentarzach. Jak coś to zapraszam też do mnie 😉

        1. Dziękuję za odpowiedź.
          Gdyby Ula chciała się rozpisywać o ciuchach dla grubych, polecam jej uwadze problem butów o powiększonej tęgości i stylistyce innej niż “niemiecka babcia” 😉
          Szczególnie wkurza mnie, że duże sklepy internetowe sprzedają buty marek, które mają linię G czy E, ale nie umożliwiają przeszukiwania zasobów pod kątem tęgości. Chciałabym wywrzeć na nich presję, ale nie wiem, czy ktoś cierpi razem ze mną.

    3. Salon przegapiłam, eh… Natomiast kocham Panią Katarzynę Sałatę! (w dodatku miłością porównywalną z tą do męża :P) Kilka lat temu uratowała moje postrzeganie własnego biustu, który do tamtego dnia uważałam za beznadziejny i pakowałam w 80C. Wtedy dowiedziałam się, że po pierwsze to 75F, po drugie – są sposoby na asymetrię (i to nawet taką jak moja, czyli sporą). Aktualnie przydałaby mi się jeszcze jedna konsultacja brafittingowa, bo ciąża i czas po trochę mój biust zmienił, ale jakoś zebrać się nie mogę. Za to majtki, hm, z rozmiarem jakiegoś ogromnego problemu nie mam (42/44), ale za to z fasonem bardziej. Tak przy okazji – jak zakupów robić nienawidzę, tak uwielbiam kupować bieliznę. I jeszcze jedno: po urodzeniu Młodej postanowiłam, że jak już dorośnie do stanika (jeśli pójdzie w ślady mamy to ok. 10/11 roku życia) to ją też zabiorę do brafitterki – po co ma się dziewczyna męczyć w źle dobranej bieliźnie, która robi nam dużo złego nie tylko pod względem wyglądu i samopoczucia, ale przede wszystkim zdrowia?

      1. To jest świetny pomysł z tą brafitterką. Iza Sakutova opowiadała o tym na swoim spotkaniu autorskim i miałam swój moment AHA! Tak powinno być!

        Te kobiety robią świetną robotę, to oszałamiające, jak dużo może zmienić DOPASOWANY stanik!

    Dodaj komentarz

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

    Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.